no to dzis nic nowego nie bedzie bo wlasnie konczylismy szalunki.
Zostaly nam dwa blaty, doslownie dwa ale juz bylo tak ciemno ze nawet
gwozdzia nie bylo widac. W bardzo okrojonym skladzie, tylko ja i moj
Mis. Brat mial dojechac, ale mial wypadek, pieszy mu wbiegl na ulice. Na
szczescie nic sie nie stalo ale strachu bylo, oj bylo. Tak wiec mamy
hard'core justro musi wejsc stal bo wszystko jest poumawiane na sobote a
my w proszku. Byla narada wojenna i jutro o 8 odbior stali w
segmentach, pozniej zamykamy na fix szalunki. Rownamy, poziomujemy
(chyba juz po raz setny) wiazemy stal, musimy dokrecic na miejscu 7
slupow szesciopretowych bo przeciez ja mam miec bunkier a nie dom -
koniec swiata idzie, zabijamy i drutujemy szalunki. Ja Cie pierdziele -
jedziemy do oporu 24h. Zwalniam sie z pracy o 12 i jade od razu na
budowe. Z okaleczonym kciukiem, z przekrecona jedna noga i troche zalana - bo dzis zalalismy wiec jakies straty w ludziach musza byc. Ale warto było .
Zanim jednak nabazgram musze sie wytlumaczyc, bo czesciowo, ale nie
celowo w blad wprowadzilam towarzyszy samorobow. Calej stali nie
kręciliśmy bo trafila się okazja kupic pokrecona i pocieta w cenie
normalnej stali wiec ja zamówiliśmy i to sie nam akurat bardzo
oplacilo,( stary nie dal sie namowic sam krecic i juz, ale tu akurat
mial racje, fundament porabany na sto dwa). Dostalismy kilkanascie beli,
musielismy ja dopasowac, powiazac, dozbroic tam gdzie trzeba, a na
miejscu gielismy slupy
Piatek rano - tel od betoniarni, ze nie przyjda? EEE gatka
szmatka.....tru tu tu..beda, ale o 11 - czy to Prima Aprilis?
Telefniren do brata, jutro na 11?? Nie damy rady- szalunki nie
skonczone, nie pozapierane, nie wypoziomowane, Misiek dopiero pojechal
po stal, a trzeba jeszcze wykrecic i wstawic slupy...Odpowiedz -
BIERZ!!! W przyszlym tygodniu nie dam rady
10.30 nie usiedze w pracy, nosi mnie. Malo czasu -zwiewam na pociag. Dzieje się – to lubie, wtedy się nakrecam
11.30 Jestem już i w samochodzie pod dzialka i przebieram sie ze szpilek w gumowce
No to dobra, jest ekipa Misiek i tesciu i ja. Mowie do 17 musimy zamknac
szalunki i je ustawic, zeby byly idelanie w osiach, zadne tam
tanczenie, tu 28 tam 32. Jedziemy z koksem, w brzuchu hula glod - tesciu
przynosi kawe z termosu, potem wygina slupy. My sie bujamy z porabanymi
szalunkami. Wieje piachem jak na pustyni. Idzie po grudzie. Nie mozemy
zamknac do konca szalunkow. Trzeba je rozbijac, przesuwac i od nowa
nabijac. Jak ustawie poczatek, rabie sie na samym koncu, no zesz...
Wybijam deche, lamie sie je koniec i wchodzi mi przez rekawiczke, w
palec pod paznokiec aułłłłaaa- W koncu ok 17 szalunki sa ustawione na
fix,ale nie zamkniete. Misiek z tesciem zamyka, ja zbieram piach z dna
wykopu, zeby mieć rowny poziom na dole.
Dzwonie do Kierbuda.
- Panie Kierowniku, jutro o 11 chcemy zalewać
- Obawiam sie, ze nie zdazycie
- Ja tez sie tego obawiam.
- .......cisza
- Przyjdzie Pan
- Dobra wieczorem bede jechal na dzialke, to przyjade
Przed 18 dolacza moj brat, no teraz powinno byc szybciej...A nie jest no
zesz...., zmeczenie duzy glod mnie juz buja, ale nic to lecimy, nie
ma co sie uzalac. Rozwijamy z tesciem folie w wykopie, na spod co by
mleczko nie uciekalo do gruntu. Chlopaki wstawiaja stal. Tesciu juz
pada na pysk i się nie dziwie, pojechal.
Kierbud byl, pocmokal powiedzial ze wroci rano. Raczej ciemno to widzial
Godzina 21. Jest ciemno jak w dupie u murzyna, konczymy wstawiac bele
stali, ale juz nie wiazemy jedno z drugim bo nic nie widac. Trzeba tez
przeniesc stal kupiona na sciany, chlopaki koncza ukladanie stali w
szalunkach, ja przenosze ta stal, po kolei fi 6, fi8, fi12 przy ostatnim
podejsciu noga mi sie obslizguje do szalunku,wpadam niefortunnie lewa
noga, przy okazji przesuwajac szalunek, ktory nie byl
zabezpieczony....aułaaa. Nie wiem czego mi bardziej szkoda nogi czy
szalunku??
Cala noc snia mi sie szalunki jak trzaskaja i pekaja pod betonem, paluch napierdziela, noga puchnie fuck
Sobota 6 rano pobudka i jazda. Noga nie boli juz tak bardzo bo nosi mnie
adrenalina, ale w kaloszki w groszki nie miesci sie - spuchla. Cala ekipa, ja, tesciu z kawa w termosie i brat. Jeden duet
wiaze zbrojenie, drugi usztywnia szalunki. Zbrojenie zwiazane ze soba,
pikne slupy przeciw atomowe, wojenne, trze sieniowe szesciopretowe
zwiazane... misiek z moim bratem slupami podpieraja i drutuja wszystkie
szalunki, maja byc takie zeby mozna bylo biegac po nich... maja nie
drgnac.
Godzina 10 wpada Kierbud, Usmiecha sie ( Dobry znak). Przebiegl sie po szalukach, nic nawet nie drgnelo, popatrzal na stal i mowi, SERIO ( nie sciemniam):
-Mozna Was podac do Muratora jako przyklad, macie moje blogoslawienstwo
Pozniej z tesciem obsypujemy wokół jeszcze piachem, a chlopaki na
koniec robia zapory na uskoki. Dzwoni operator z betoniarni, godzina
11.11 wyjechala grucha . Ostatni dzwonek na poprawki, za 15 minut będzie
beton nanosimy szlaufwaga poziom do jakiego trza zalac betonem.
Konczymy 5 miut przed pompa
Pompa ...rozstawiona na dole, patrze jak po kolei rozkłada się jej ramie
i nogi mi się robia z waty. Glupia pompa a robi wrazenie . Czekamy
jeszcze prawie 45 min na gruche ( zagubila sie??) Czekamy, czekamy...w
koncu jest. Idzie sygnal - jedziemy. Zalalismy same uskoki, koniec
betonu...co jest ku..wa. Jaki koniec. Zamowione bylo 14 m, dwie gruszki
po 7m.To na pewno nie bylo 7 W projekcie bylo podane 10,8,
doliczylam poprawki wyszlo 12 z kawalkiem. Wzielam 14 m, czyli prawie1,5
naddatku. Grucha sie skonczyla a tu nie zalane 30% Dzwonie do
operatora, kierownika, handlowca po kolei, jeden odsyla do drugiego.
Klne jak szewc, serce mi wali. Nie wiem czy plakac czy sie drzec.
Zabraknie betonu, co ja zrobie??? Niech ich jasna cholera. Kierowca
sobie chyba wylal fundament pod garaz czyszczenie kanalizacji w garażu na swoim podworku. Malpa jedna.
Nadjezdza druga grucha, na szczescie ta jest uczciwa.ma 7. Zalalismy do
konca, wlacznie z resztkami z pompy, ktore wozilsmy taczka. Doslownie
ilosc na styk, na lyzeczki od herbaty. Strachu bylo, adrenalina
niesamowita, Cieszylismy sie, ze zdazylismy, ale pierwsza betoniara
zepsula caly humor.... To bedzie teksanska masakra pila motorowa - z tym ze pile juz
mamy, a zamiast Teksasu bedzie Meksyk. Mozecie robic zaklady czy damy
rade....albo nas dopingowac. facet z betoniarni najpierw powiedzial, ze jutro nie przyjada ( Jak to
nie, nie zostawie stali na 3 dni w polu -bo nog dostanie), potem
laskawie dal sie uprosic kobiecie ( czasem wykorzystuje swoj urok
osobisty)
ale najpozniej na 11- 11.30. No zesz, a bylismy umowieni na 13. Teraz
to juza sama szczam ogniem i nie wiem czy sie wyrobimy. Musimy,
musimy...... ale tyle roboty nam zostalo, zaczyna dopadac mnie
adrenalina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz